Stowarzyszenie Promocji Artystów Wybrzeża ERA ART zapraszało na wystawę malarstwa Aleksandra Jenia do galerii PROFILE w Gdyni, Wzgórze Św. Maksymilana, na ul. Wojewódzką 7.
Aleksander Jeń
Urodził się w Siewierodoniecku na Ukrainie. Ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Charkowie. Od 1980 roku pracował w Szkole Plastycznej w Siewierodoniecku, gdzie przez 18 lat był dyrektorem. Jest członkiem Narodowego Związku Artystów Ukrainy. Uczestniczył w wielu wystawch w kraju i zagranicą. Jego wspaniałe obrazy pokazujące uroki przyrody, w oryginalny sposób malowane kwiaty, martwą naturę czy pejzaże weneckie można zobaczyć w Rosji w Sankt-Petersburgu i Moskwie, w Kijowie na Ukrainie, w Polsce w galeriach Lublina, Warszawy, Kazimierza Dolnego i Zamościa, a od 16 lipca również w galerii PROFILE w Gdyni.
Gdyńska Galeria PROFILE prezentuje
Słowiański romantyzm w 3D
Nie sądziłam, że te obrazy zrobią na mnie tak kolosalne wrażenie. Zaproszenie wyglądało, jak zaproszenie: ze zdjęciem autora, kilkoma słowami o nim samym, paroma zdjęciami przybliżającymi jego prace… Ciekawostką było to, że pochodzi z Ukrainy. Wzięłam więc zaproszenie w dłoń i zjawiłam się na wernisażu wystawy „Malarstwo” Aleksandra Jenia, w Galerii „Profile”, na Wzgórzu Św. Maksymiliana, przy ul. Wojewódzkiej 7 w Gdyni.
Weszłam, przywitałam się ze znajomymi gośćmi – galeria znajduje się w niewielkim domu z tarasem i ogrodem – i weszłam do środka. Stanęłam, jak wryta. Nooo, to się chyba nazywa technologią 3D! Znalazłam się bowiem w samym środku wypełnionej kwiatami werandy… Na każdym kroku, w każdym oknie, na posadzce, krześle, stoliku wypełnione bukietami wazony czerwonych maków, szkarłatnych róż, różowych i bordowych piwonii, fioletowo-białego bzu…. Niemal czułam ich oszałamiający zapach, fakturę, kruchość, delikatność. Lekkie, jakby obyspane transparentym pudrem, kobiecym oszołomieniem! Wydało mi się, że wystarczy tylko wyciągnąć dłoń, aby wysunąć ze szklanego pucharu delikatną gałązkę wesołych margerytek, zabawnych fiołków, płaczącej róży… Kwiaty niemal „wychodziły” z wazonów, a może obrazów?… przepychając się ku mojej dłoni, wdzięcznie przechylając główki, mrugając żółtymi oczkami, szepcząc: Spójrz na mnie! A teraz na mnie,! Powąchaj, dotknij, zabierz ze sobą… Przypomniała mi się zadufana w sobie Róża Małego Księcia, przekonana, że jest jedyna na świecie! Tylko, że ona nie prosiła, tylko żądała podziwiania. Tutaj one wszystkie wyglądały, jak jedyne, najpiękniejsze, najdelikatniejsze, najmilsze kwiaty na świecie… Choć przecież skromne, zwykłe, takie sielskie, anielskie…
Nie mogłam się nadziwić, że namalował je mężczyzna. Aleksander Jeń. Duży, dojrzały, przez wiele lat dyrektor Szkoły Plastycznej w Siewierodoniecku na Ukrainie, pedagog, artysta. Absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Charkowie, którego prace można oglądać
w galeriach w Rosji, na Ukrainie, Polsce… A przecież… zarazem delikatny, wrażliwy, o romantycznej, delikatnej i kobiecej duszy, miękkiej i ciepłej… Wszak twardy, brutalny i bezwzględny męski „macho” z pewnością tak by nie namalował. Ręczę, że nawet wyśmiałby tematykę, jako beznadziejną, nieżyciową i głupią.
Rozejrzałam się jeszcze raz, przecierając oczy. Niewiele to zmieniło. W dalszym ciągu znajdowałam się na zagubionej drewnianej werandzie, może na ganku w starym dworku szlacheckim, tonącym w kwiatach, obrośniętym bujnym jaśminem i pnączami róż… Aż chciało się te wszystkie wazony wypełnione kwiatami brać w ręce i przestawiać w inne miejsce, gdzie być może dzięki padającemu pod innym kątem na płatki i liście światłu, podkreślać wyjątkowe bogactwo odcieni owej bajkowej, cudownej oranżerii… Ba, może nawet przenieść się do francuskiej Prowansji, włoskiej Toskanii, czy dalekich minaretów Samarkandy…
– Uwielbiam naturę, zwłaszcza kwiaty – powiedział, gdy zapytałam dlaczego akurat kwiaty. – One mają taką czystą, piękną, pozytywną energię. Gdy je maluję jestem szczęśliwy i chcę tymi uczuciami podzielić się z innym ludźmi. Bo otwierają nasze dusze i dają radość.
Jako kobieta i nieco feministka – broń boże!, nie walcząca i rycząca, jak inne – cieszy mnie, że są mężczyźni, którzy nie boją się pokazać kobiecej części swojej duszy. Bo że są obie, jest tak oczywiste, jak chińskie Jing i Jang w każdym z nas.
Tak, czy inaczej, chyba wybiorę się jeszcze do Galerii „Profile” i znów nacieszę oczy. Jeszcze zdążę, bo wystawę można oglądać do 10 sierpnia 2012 roku. Tak, trochę pomarzę o Samarkandzie na sielskiej, anielskiej werandzie Aleksandra Jenia w gdyńskiej galerii na Wzgórzu Św. Maksymiliana (ikoss) (fot. F. Malinowski)
Wystawa dofinansowana przez Gminę Gdynia.